19 grudnia 2024
19 grudnia 2024
Odważne, bezpośrednie i zwerbalizowane ogłaszanie Bożego charakteru, chwały i potęgi podczas uwielbienia jest według mnie niesamowicie istotne z kilku powodów.
W Liście Jakuba 4:7 (SNP) czytamy: "Podporządkujcie się zatem Bogu, przeciwstawcie diabłu, a od was ucieknie". Nasz wróg, szatan, jest w pełni świadomy Bożej mocy, ale jego strategia polega na wzbudzaniu wątpliwości i zamieszania. Gdy wypowiadamy na głos nasze uwielbienie, a tym bardziej gdy wzmacniamy je mówionymi lub śpiewanymi fragmentami Pisma Świętego, przypominamy zarówno sobie, jak i przeciwnikowi, że jesteśmy pod autorytetem Chrystusa. Świat ciemności nie znosi, gdy wywyższamy Boga, ponieważ przypomina mu to o jego ostatecznej przegranej (Objawienie Jana 12:10-12), dlatego werbalizowanie uwielbienia i prawd Bożych jest jak broń, która rozprasza mrok, przynosi światło i zmienia atmosferę duchową w naszym otoczeniu.
W Dziejach Apostolskich 16:25-26 Paweł i Sylas uwielbiali Boga na głos w celi więziennej, co doprowadziło do manifestacji Bożej potęgi w postaci trzęsienia ziemi i otworzenia się wszystkich drzwi więzienia. To pokazuje, że uwielbienie ma potencjał stworzenia przestrzeni dla ponadnaturalnej Bożej obecności, aktywności i uwolnienia z tego, co nas wiąże. Co więcej, taka postawa i działanie ma wpływ nie tylko na świat duchowy, ale także na nas samych – budujemy dzięki temu naszą wiarę, a jak mówi List do Rzymian 10:17, wiara rodzi się ze słuchania. W słyszeniu naszego własnego głosu, wypowiadającego na głos święte i natchnione Boże Słowo, tkwi ogromna moc i wartość.
Tyle w teorii. A w praktyce? Po prostu mówię. Nawet nie krzyczę – nie chodzi o decybele. Szczerze, w warunkach domowych najczęściej działam w tonie spokojnym, oznajmującym, czasem nawet szeptem. Ale mówię. Formułuję w ustach słowa i wypuszczam je w eter. Wierzę, że świat duchowy to słyszy. I drży.
To, o czym napisałam powyżej, to nie gotowy przepis czy też – broń Boże! – jakieś zaklęcia czy czary-mary. Chcę po prostu opowiedzieć, jak uczę się uwielbienia.
PS. A co, jeśli ktoś nie jest w stanie mówić na głos z powodu ograniczeń natury zdrowotnej, różnego rodzaju dysfunkcji, niepełnosprawności czy innych niezależnych od niego przyczyn? Jestem przekonana o tym, że “mówienie” może dziać się na wiele różnych sposobów. Osoby niesłyszące lub słabosłyszące porozumiewają się w języku migowym i niejednokrotnie byłam świadkiem, jak ich uwielbienie w piękny i przepotężny sposób oddziałuje na duchową rzeczywistość. Zaś osoby niewerbalne, ale komunikujące się z użyciem różnych pomocy technologicznych, takich jak syntezatory mowy, mogą wspaniale uwielbiać Pana, na przykład zapisując swoje modlitwy (ręcznie lub na klawiaturze, w zależności od preferencji i możliwości). A nawet jeśli i to nie jest wykonalne, to z ufnością i wiarą chwytamy się w takiej sytuacji słów z 1 Listu Jana 4:4 (SNP): “(…) Ten bowiem, który jest w was, jest potężniejszy niż ten, który jest na świecie”. Nasze różnorakie ograniczenia nie stanowią dla Boga żadnej przeszkody w odbieraniu sobie chwały i uwielbienia, przy czym wierzę, że ducha osób pragnących, lecz niepotrafiących uwielbić Go “konwencjonalnie”, On wspiera w szczególny i cudowny sposób. Ostatecznie Bóg może wszystko. On – i tylko On! – zna doskonale nasze serca, będąc przy tym nieskończenie dobry i łaskawy, i czyniąc możliwym to, co po ludzku niemożliwe, również i w tej sferze!