16 października 2024
16 października 2024
My, ludzie, potrafimy fantastycznie obudowywać się tradycjami i rytuałami. Nawet uciekając od jakiejś formy, najczęściej tej “przestarzałej” i “nieadekwatnej”, niechybnie i momentalnie wpadamy w inną, bardziej “relewantną” i “nowoczesną”, ale jednak – trzeba szczerze sobie powiedzieć – wciąż formę. Tak to już z nami jest. Potrzebujemy struktur i ram, aby funkcjonować w poczuciu ładu, bezpieczeństwa i jako takiej kontroli.
Nie jest to grzechem samo w sobie, nie jest to również Panu Bogu na złość; On sam przecież "nie jest Bogiem zamieszania, ale pokoju" (1 Koryntian 14:33 SNP). Jednak gdy nasze swojskie, ludzkie ciągoty do obrzędowości stają się ciasną klatką "doktryny", wkładając na nas ciężar, którego Bóg wcale nam nie wymyślił ani nie przeznaczył, robić się może czasem dość przytłaczająco, frustrująco i... przeraźliwie chłodno.
Uwielbienie Jezusa to odpowiedź. Oddając Mu chwałę, reagujemy na to, co się już stało, a nie na to, co może się zadzieje, jeśli odpowiednio się ustawimy, ubierzemy i uczeszemy, ładnie zaśpiewamy i wykonamy szereg czynności, których nie rozumiemy, ale mamy nadzieję, że “zadziałają”, choć w sumie nawet nie wiemy, dlaczego, jak i po co.
A co się już stało? Jego miłość. Miłość pełna życia, poświęcenia i nawet nie jakiegoś tam miłego, kojącego ciepełka, ale tak nieujarzmionego gorąca, tak obezwładniającej mocy, tak przemieniającej życie pasji, że do reszty zalać potrafi nasze zimne, nieżywotne, skostniałe ze strachu, względnie z wygody i kurczowego trzymania się tego, co znane, wewnętrzne komnaty rytualizmu, formalizmu i celebry. To właśnie ma miejsce, kiedy dogłębnie dociera do nas, do naszego ducha, co wydarzyło się na Krzyżu i co zrobił Ten, który na nim zawisł.
“W miłości nie ma lęku. Doskonała miłość go usuwa. Lęk bowiem łączy się z karą. Ten więc, kto się boi, wciąż nie jest doskonały w miłości. Nasza miłość bierze się stąd, że On pierwszy nas nią obdarzył.” (1 Jana 4:18-19 SNP)