23 października 2024
23 października 2024
Ten stary wojskowy namiot, w którym oddałam życie Jezusowi na obozie dziecięcym, miał przy suficie zamontowaną tylko jedną małą, gołą, słabiutką żarówkę. Dawała jakieś tam światełko, lecz marne, symboliczne, można by rzec. Ale kiedy weszłam do tego namiotu, wiedziona ciekawością, co w nim dzieciaki porabiały samopas po ciszy nocnej, zalało mnie ogromne, intensywne, złote światło. Do tego stopnia, że czułam je fizycznie.
Nikt mi nigdy nie mówił, jak może wyglądać realnie spotkanie z żywym Bogiem. W Kościele widziałam, jak ludzie modlili się, zamykali oczy, wołali, szeptali, czasem nawet krzyczeli... Tam, w starym namiocie, poznałam Jezusa osobiście po raz pierwszy w życiu. Ciężar Jego Obecności sprawił, że musiałam momentalnie paść na kolana i rzewnie się rozpłakać. JA JESTEM! JA JESTEM! JA JESTEM! Te słowa bez przerwy przechodziły przez moje ciało i głowę, kiedy przepraszałam Go za moje grzechy i błagałam, aby stał się Panem mojego życia. Nie wiedziałam i nikt mnie nie instruował, czy to tak powinno wyglądać.
Tam, w Laskowie, w starym namiocie, wydarzyło się tak potężne wylanie Ducha Świętego na grupkę obozowych podrostków, że opiekunowie, sączący wieczorną herbatkę pod zadaszoną stołówką nieopodal, przylecieli zaniepokojeni, bo myśleli, że albo jakaś awantura, albo dyskoteka, albo inne nieautoryzowane szaleństwa. Ale kiedy weszli do namiotu i zobaczyli rozpłakane, modlące się dzieci, pojęli, co się właśnie stało, i zaczęli nam w miłości i trosce usługiwać, modlić się, przytulać i spokojnie, łagodnie wyjaśniać młodym główkom sprawy duchowe.
To prawdziwa historia. Byłam tam. Znam też osoby, które modliły wtedy się razem ze mną i które do dziś z pasją i oddaniem służą Bogu w wielu społecznościach w Polsce.
A to światło? No właśnie. Ewangelia Jana przyrównuje Jezusa do światła ponad 23 razy. On jest światłem, które "oświeca każdego człowieka". Skąd tyle światła w starym namiocie, oświetlonym raptem jedną, maleńką żarówką? Od Niego. Od Jego Obecności, jasnej, złocistej, przytłaczającej, ale jednocześnie uwalniającej i na zawsze zmieniającej życie.