4 listopada 2025
4 listopada 2025
Na CSM-owym wieczorze uwielbienia liderka spontanicznie zachęciła wszystkich, aby uklęknąć. Zrobiliśmy to. Szczere uniżenie, fontanna łez. Jakiś czas później, już przy okazji innej pieśni, wraz z rozpoczynającymi bridge słowami "uginam kolana", cała sala – w tym i ja – ponownie uklękła. Przemknęła mi przez umysł głupawa, mało dojrzała, średnio przystająca do bycia Bożą czcicielką myśl: "Drugi raz klęczeć? Już raz to przecież zrobiliśmy, teraz znowu? Tak trochę dziwnie...".
To była myśl błyskawiczna, przelotna, ale wystarczająco alarmująca dla Ducha Świętego, który przyszedł i dobitnie mnie napomniał. Usłyszałam głos, ewidentnie inny niż to, co chwilę temu podpowiedziała mi moja głowa, mówiący niezwykle wyraźnie i głośno: "Emila, Panu Jezusowi należy się, żebyś ty i ze sto razy przed Nim dziś klęknęła".
I to wystarczyło. Pozamiatane. Kolejny raz z oczu puściły tamy, a uczucia szacunku i bojaźni przed Tym, na którego imię zegnie się każde kolano (jak mówi List do Filipian), długo nie zapomnę.
I taka jest prawda. Panu Jezusowi należy się, żeby klęknąć przed Nim nie raz, nie dwa, ale i ze sto razy. Czasami to klęczenie wynika ze spontanicznego porywu serca, a czasami to bardziej kwestia posłuszeństwa i dostrojenia swojej postawy fizycznej do tego, co wyśpiewują usta. Żeby było, mówiąc wprost, spójnie. Niekoniecznie z wielkimi uczuciami i mocnym "chceniem". Z drugiej strony nie chodzi przecież pusty gest, bez refleksji i przekonania, ale chyba jak się trochę temu opornemu, skrępowanemu, cynicznemu ciału pomoże (a może nawet troszkę i przymusi) w okazaniu Bogu czci, to może właśnie to nas przełamie? Przemieni? Wyzwoli?
Czuję, że dobrze i pożytecznie byłoby mi przyjąć do serca prostą zasadę. Kiedy zadaję sobie pytanie: "Uklęknąć?", odpowiedź brzmi: "Panu Jezusowi się należy". Kiedy pytam: "Wydać ten okrzyk chwały, który rozsadza moje serce?", znów: "Panu Jezusowi się należy". Podnieść ręce? Panu Jezusowi się należy. Pomodlić się głośniej niż kiedykolwiek wcześniej? Zatańczyć? Zaklaskać? Zapłakać?
Panie Jezu, Tobie się należy. Po prostu. I to ze sto razy!